Rozmowy z kandydatami na prezydenta Tarnowa cz. 3.: Henryk Łabędź, kandydat Prawa i Sprawiedliwości
Krystian Janik: W nadchodzących wyborach tarnowianie wybiorą dwóch radnych mniej. Natomiast nowy prezydent będzie miał nie trzech, a dwóch zastępców. To efekt spadku populacji miasta poniżej 100 tysięcy mieszkańców. Jakie działania podejmie Pan jako prezydent Tarnowa, aby powstrzymać wyludnianie się miasta?
Henryk Łabędź: Tarnów znalazł się w bardzo trudnej sytuacji demograficznej. Problem wyludniania się miasta, który z roku na rok postępuje w coraz szybszym tempie, należy najpierw zdiagnozować. Wraz z moim środowiskiem wyodrębniliśmy trzy przyczyny odpływu ludności, którymi są: starzenie się społeczeństwa, emigracja w poszukiwaniu lepszych zarobków oraz suburbanizacja, czyli wyjazd tarnowian na przedmieścia i osiedlanie się w ościennych gminach. Na pierwszą i ostatnią nie mamy większego wpływu, ale możemy walczyć z tą środkową. Jedyną skuteczną metodą, na odwrócenie trendu emigracyjnego, będzie stworzenie w naszym mieście przyjaznych warunków dla lokalnych przedsiębiorców, do których sam się zaliczam. Sukcesy, które osiągnąłem jako prezes Zakładów Mechanicznych, najlepiej pokazują, że od lat buduję silną pozycję gospodarczą Tarnowa.
Mówiąc o stworzeniu odpowiednich warunków dla przedsiębiorców w naszym mieście, mam na myśli nie tylko duże firmy, ale również mniejsze lokalne biznesy, które w czasie kończącej się kadencji zwinęły żagle. Wystarczy spojrzeć na ulicę Wałową, która kiedyś tętniła życiem, a teraz straszy pustymi witrynami z przyklejonymi kartkami z hasłami „likwidacja” czy „na wynajem”. Bywa, że po godzinach szczytu nie ma tam żywego ducha. Jedynie kawiarnie i restauracje ratują ulicę Wałową przez niebytem. Dla mnie, aktywnego przedsiębiorcy, jest to nie do pojęcia, że decydenci doprowadzili do takiego stanu rzeczy. Uważam, że nie trzeba pisać na ten temat elaboratów, wystarczy wprowadzić rozsądną politykę czynszową. Nie dokonam wielkiego odkrycia, jeśli powiem, że wywindowanie cen do poziomu nieakceptowalnego dla najemców, doprowadziło do tego, że lokale w tej części miasta straszą pustkami. Przecież nikt nie zainwestuje w wynajem powierzchni, która pochłonie sporą część jego zysków. Jako prezydent Tarnowa będą chciał to zmienić i powalczę o niższe czynsze, dzięki którym przedsiębiorcom będzie się opłacało tutaj inwestować. Jestem przekonany, że ożywienie ulicy Wałowej przełoży się na turystykę. Miasto musi mieć atrakcyjne centrum, i my takie mamy, bo Starówka jest wyjątkowo piękna, ale przyjezdni potrzebują też otwartych sklepów, gdzie będą mogli zrobić zakupy czy kupić pamiątki, a także punktów gastronomicznych.
Moim celem będzie również pozyskanie inwestora strategicznego. Prezydent Tarnowa powinien być gospodarzem, który ma realne pomysły na rozwój miasta, a nie liczy tylko na subwencje. Zakłady Mechaniczne wypłynęły na szerokie wody za sprawą kontraktów zagranicznych. Nie czekaliśmy na ruch ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej, które nie miało wtedy pieniędzy, tylko na własną rękę szukaliśmy kontrahentów. Dzięki temu przez trzy lata mogliśmy się utrzymywać bez umów z państwem.
Przypomnę, że z danych GUS wynika, że w 2050 roku w Tarnowie będzie 70 tysięcy mieszkańców, którzy będą utrzymywać infrastrukturę wybudowaną dla 130 tysięcy. Jeśli nie zadbamy o rozwój gospodarczy i nie zatrzymamy w mieście mieszkańców, to miasto czeka potężna degradacja.
Tarnów znalazł się wśród 15 najpiękniejszych mniejszych miast Europy w rankingu CNN. Jakie ma Pan pomysły, które pozwolą wykorzystać ten potencjał?
Muszę powiedzieć, że bardzo doceniam działania Tarnowskiego Centrum Informacji, które odpowiada za promocję turystyczną Tarnowa, zarówno w kraju, jak i za granicą. Promocja jest niezwykle ważna, ale czasami potrzeba też odrobiny szczęścia. Warto mieć szalone pomysły, które nie są tylko przygotowaniem oferty turystycznej i przedstawieniem jej na targach. Jako prezydent Tarnowa będę stawiał na nieszablonowe rozwiązania. Miasto to nie tylko zabytki, choć nasze są wyjątkowo piękne, ale również ludzie. Wspomnę choćby Marcina Kwaśnego, brata jednego z moich konkurentów, który jest niezwykle zdolnym aktorem. Uważam, że warto promować Tarnów właśnie poprzez pokazywanie na szeroką skalę osób, które są z nim związane emocjonalnie. Sandomierz, miasto dużo mniejsze od naszego, stał się niezwykle popularny dzięki serialowi „Ojciec Mateusz”, który opowiada o detektywie w sutannie jeżdżącym na rowerze i rozwiązującym zagadki kryminalne. Zaczęło tam przyjeżdżać coraz więcej turystów, a nazwa miasta była na ustach całej Polski. Właśnie w tym kierunku powinien podążać Tarnów.
Wiele osób mówi, że Tarnów ma ogromny potencjał, ale go nie wykorzystuje. Zgadzam się z tą tezą w stu procentach. Mieszkamy w przepięknym mieście, a ciągle pozostajemy w cieniu innych ośrodków. Pracowałem przez dekadę w Krakowie i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że Tarnów, choć siedem razy mniejszy i nie posiadający aż tylu zabytków, wcale nie ustępuje swoją atrakcyjnością stolicy Małopolski. Jednak ilość obiektów, które naprawdę warto zobaczyć, jest w tych miastach porównywalna.
Pod koniec 2020 roku miasto zerwało umowę na komunikację zbiorową z gminami: Tarnów, Pleśna i Lisia Góra. Do tej pory nie udało się wypracować nowego porozumienia w tej sprawie. Podejmie Pan walkę o ponowny wyjazd autobusów MPK na drogi gminne?
Podstawowym warunkiem skutecznego rozwiązywania wielu problemów jest dialog. Byłem w swoim długim życiu, choć może nie najdłuższym na świecie (śmiech), wiceszefem Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” w Małopolsce. Dzięki temu mam bardzo dobre relacje z wójtami i burmistrzami ościennych samorządów. Każdy z nich chciałby współpracować z Tarnowem na wielu płaszczyznach, w tym wypracować porozumienie dotyczące wspólnej komunikacji zbiorowej. Nasze miasto ma szansę stać się stolicą metropolii, której granice sięgałyby całego powiatu tarnowskiego. Jeśli zostanę prezydentem, to jedną z moich pierwszych decyzji będzie nawiązanie dialogu z włodarzami sąsiednich samorządów.
Dodam, że byłem też członkiem Rady Nadzorczej MPK, kiedy prezydentem Tarnowa był Ryszard Ścigała. Wówczas rozpoczęła się kompleksowa modernizacja taboru. Dzisiaj jest on niewykorzystywany. Mamy najnowsze pojazdy, które stoją bezczynnie na parkingu. Gdyby nie zerwanie przez prezydenta Romana Ciepielę umowy na komunikację zbiorową z gminami, to ich mieszkańcy mogliby podróżować autobusami MPK na tym samym bilecie, co tarnowianie, rzecz jasna z korzyścią dla budżetu miasta. Uważam, że powinniśmy się dogadać z włodarzami sąsiednich samorządów i podjąć działania prowadzące do powołania wspólnego zarządu transportu dla całej aglomeracji tarnowskiej. Można też pomyśleć o współpracy z Kolejami Małopolskimi na poziomie ustalenia jednej taryfy biletowej.
W styczniu bieżącego roku tarnowscy radni nie zgodzili się na podniesienie cen biletów komunikacji miejskiej. Niektórzy obawiali się, że podwyżka zniechęci pasażerów do podróżowania autobusami. W jaki sposób zachęci Pan tarnowian do częstszego korzystania z transportu zbiorowego?
Nie dziwię się radnym, że za każdym razem, kiedy pojawia się taka uchwała, głosują przeciw. Wiadomo, że podnoszenie cen, jest najprostszym rozwiązaniem, ale nie zawsze najlepszym. Droższe bilety nie są gwarancją napływu dodatkowych środków do chwiejącego się budżetu miasta. Mieszkańcy mogą się przecież zniechęcić do podróży autobusami, których cena będzie nieadekwatna do usługi, i wybiorą inne rozwiązania. Jako prezes Zakładów Mechanicznych, kiedy negocjujemy kontrakt zewnętrzny, mógłbym żądać więcej, ale czasami klient ma ograniczone środki, a w naszym interesie jest rozwijanie przedsiębiorstwa, więc dążymy do wypracowania porozumienia. Myślę, że jest to dobry wzorzec, który warto przełożyć na zarządzanie miastem.
W Tarnowie sporo osób nie korzysta z komunikacji zbiorowej, bo przejazd autobusem wcale nie jest szybszy niż własnym środkiem transportu. Należy więc podjąć działania zmierzające do optymalizacji tras, którymi poruszają się pojazdy MPK, w celu skrócenia czasu przejazdu od punktu A do B. Trzeba też sprawdzić, jak w danych godzinach, na konkretnych trasach z przesiadkami, wygląda zagęszczenie pasażerów, bo to ich liczba wpływa na ceny biletów.
Tarnowski MPEC od kilku lat walczy o budowę miejskiej spalarni odpadów. Jednak nie wszyscy mieszkańcy są przekonani do tej inwestycji. Czy realizacja tego zadania będzie jednym z priorytetowych punktów Pana prezydentury?
Spalarnia odpadów jest dla miasta inwestycją strategiczną i nie należy się jej obawiać. Muszę powiedzieć, że w pełni podzielam zdanie Krzysztofa Rodaka, kolejnego z moich konkurentów w wyborach na prezydenta Tarnowa, którego spór o budowę spalarni z Romanem Ciepielą był dla mnie iluzoryczny. Zdecydowanie stawiam na byłego prezesa tarnowskiego MPEC-u, który miał w tej sprawie więcej argumentów merytorycznych i ekonomicznych. Jeśli więc zgadzamy się co do konieczności powstania spalarni, to zostaje kwestia lokalizacji. Według mnie powinna ona znaleźć się na terenie Zakładów Azotowych z wykorzystaniem już istniejącej tam infrastruktury. Mimo, że spalarnia jest inwestycją bezpieczną, ekologiczną i krótko mówiąc – konieczną, to jednak może wywoływać pewne obawy wśród mieszkańców. Wierzę, że to rozwiązanie to również korzystny kompromis. Pamiętajmy, że ekonomiczny pragmatyzm nie powinien nas zwalniać z empatii i szacunku do zdania mieszkańców. Ani w tej, ani w żadnej innej kwestii.
Stadion Miejski w Tarnowie-Mościcach od lat czeka na modernizację. Jednak do tej pory wszelkie podejmowane przez miasto działania kończyły się na etapie projektów. Czy będzie Pan walczył o wyczekiwany przez kibiców remont „Jaskółczego Gniazda”?
Żużel jest dyscypliną sportu, która od lat rozsławia Tarnów. Mieszkańcy innych części Polski kojarzą nasze miasto przez pryzmat czarnego sportu. Mogę powiedzieć jasno, że miasta nie stać na utrzymywanie sekcji żużlowej z własnych środków. Jednak ma ono obowiązek partycypować w tym procesie w przypadku, jeśli jakiś przedsiębiorca zechce zainwestować swoje pieniądze w żużel.
Niestety, krótkowzroczna polityka włodarzy Tarnowa doprowadziła do sytuacji, w której najważniejsze kluby są uzależnione od jednego sponsora. Pozostałe dwie sekcje to rzecz jasna piłka ręczna i siatkówka. Wszystkie z nich dotknęła trudna sytuacja finansowa Grupy Azoty. Jeśli zostanę prezydentem, będę rozmawiał z przedsiębiorcami o sponsorowaniu tarnowskich drużyn.
Warto też przypomnieć, że w poprzedniej kadencji rządu, to właśnie posłanka Anna Pieczarka pomogła uratować sekcję siatkarską. Oczywiście nie należy zapominać, że do stworzenia potęgi obecnej Grupy Azoty Akademii Tarnów przyczynił się poseł Piotr Górnikiewicz. Była to jego osobista pasja, ale funkcjonowanie sportu nie może opierać się tylko na zapaleńcach, którzy mają ograniczone środki. Mówię to z pozycji człowieka, który w wieku 30 lat był prezesem wielosekcyjnego klubu sportowego KS Metal Tarnów. Wtedy noszono się z pomysłem likwidacji klubu, ale podjęliśmy walkę, która zakończyła się zwycięstwem. Metal przetrwał i do dzisiaj całkiem nieźle funkcjonuje.
Nie możemy obrażać się na rząd i nie podejmować działań, bo nie podoba nam się ktoś na stanowisku premiera czy ministra sportu. Jestem przekonany, że rządzący nie patrzą na miasto przez pryzmat włodarza, a jego mieszkańców. Jeśli będą dobre projekty, posiadające odpowiednią dokumentację, to będę o nich rozmawiał z każdym, bez względu na opcję polityczną. Nie zapominajmy jednak, że niektóre prace możemy przeprowadzić stopniowo, bo do tej pory przygotowywano tylko wielkie przedsięwzięcia, które kończyły się na wizualizacjach. Jeśli nie stać nas na modernizację całego „Jaskółczego Gniazda”, może pomyślmy najpierw o drobnych naprawach. Można przecież na bieżąco, choć z jakiegoś powodu się tego nie robi, wymieniać połamane krzesełka, montować nowe tam, gdzie ich brakuje, poprawiać nagłośnienie czy wykonywać prace porządkowe na wałach. Takie zadania nie powinny przerastać włodarzy miasta. Ja na pewno nie zlekceważę żadnego problemu sportowego, jak miało to miejsce do tej pory.
Przypomnę, że jak Jakub Jamróg był żużlowcem Unii Tarnów, to Zakłady Mechaniczne były jego indywidualnym sponsorem. Obecnie wspieramy comiesięcznymi stypendiami cztery osoby związane z klubem. Sprawię, że miasto zaangażuje się w sport, bo jest to dziedzina, która wpływa zarówno na jego wizerunek, jak i promocję.
Kolejną inwestycją, która czeka na realizację, jest modernizacja dworca kolejowego w Tarnowie-Mościcach. Czy to zadanie będzie jednym z Pana celów jako prezydenta Tarnowa?
Polskie Koleje Państwowe zadeklarowały się, że przeprowadzą remont nieczynnego dworca w Mościcach, ale nie są zainteresowane całością. Część budynku ma zostać przekazana na użytkowanie miasta. Jednym z moich priorytetów będzie stworzenie w tym miejscu „Stacji Przyszłość”, odpowiedzialnej za wspieranie innowacyjności i działalności badawczo-rozwojowej przedsiębiorstw w zakresie przemysłu przyszłości. Mościce są centrum gospodarczym Tarnowa, dlatego to właśnie tam powinni spotykać się ze sobą przedsiębiorcy na różnych seminariach czy konferencjach. Moim zdaniem przemysł w Tarnowie został w ostatnich latach zaniedbany i należy podjąć odpowiednie działania, aby go odbudować.
Tegoroczna zima pokazała, że tarnowskie drogi nie są w najlepszym stanie. Jakie działania podejmie Pan, aby poprawić infrastrukturę drogową miasta?
Miasto powinno dysponować środkami na naprawę dróg przez cały rok. Jednak wcale tak się nie dzieje. Zarządowi Dróg i Komunikacji kończą się pieniądze w połowie roku, a o rezerwach budżetowych można sobie tylko pomarzyć. Nie wierzę, że miasto nie ma możliwości przesuwania wydatków w budżecie. Ja sam to robię w Zakładach Mechanicznych, oczywiście po uzasadnionym wniosku do Rady Nadzorczej i po otrzymaniu od niej zgody.
Bezpieczne drogi powinny znaleźć się na szczycie listy miejskich priorytetów. Dziury w nawierzchni to nie tylko problem dla kierowców, ale również koszty potencjalnych odszkodowań, które miasto musi wypłacać. W Tarnowie remonty są prowadzone ad hoc. Dziury łatane są w ciągu kilku godzin, a dwa miesiące później pojawiają się kolejne. Dlatego właśnie ciągle naprawiamy te same ulice. W infrastrukturę drogową trzeba inwestować, ale należy to robić kompleksowo, po wcześniejszym zaplanowaniu prac, a przede wszystkim porządnie i na lata, a nie po to, aby uspokoić sytuację na miesiąc czy dwa.
Od kilku lat mówi się, że Tarnów ma szansę stać się silnym ośrodkiem akademickim na mapie Małopolski. Jak zamierza Pan w pełni wykorzystać potencjał miejscowej uczelni?
Akademia Tarnowska jest przyszłością naszego miasta. Niezwykle pozytywnie oceniam prace rektor Małgorzaty Kołpy, która doprowadziła uczelnię do tego miejsca, w którym się obecnie znajduje. Muszę wspomnieć, że współpraca pomiędzy Zakładami Mechanicznymi a Akademią Tarnowską układa się bardzo dobrze. Chętnie zatrudniamy u siebie jej absolwentów. Chciałbym, aby proces przekształcania się uczelni w uniwersytet był szybki, ale jako prezydent miasta nie będę miał na to wpływu. Jednak na pewno będę reagował na wszelkie oczekiwania władz uczelni.
Akademia Tarnowska po przekształceniu się w pełnoprawny uniwersytet stanie się miejscem integracji przedsiębiorców, którzy są dzisiaj rozproszeni i nie czują symbiozy z rządzącymi miastem. Statystyki wyraźnie pokazują, że ponad 50 procent studentów, jeśli widzi szansę na zatrudnienie na lokalnym rynku pracy, postanawia pozostać w danym mieście.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że miasto niewystarczająco wspiera sport, a podział środków dla lokalnych klubów nie jest sprawiedliwy. Podobnie jest z kulturą. Niektóre instytucje mają problemy z dopięciem swoich budżetów. Jakie mam Pan pomysły, które pomogą poprawić kondycję sportu i kultury w Tarnowie?
Dofinansowania, niezależnie kto je otrzymuje, powinny być przyznawane transparentnie. Jako prezes Zakładów Mechanicznych sam negocjuję z pracownikami i związkami zawodowymi jak najlepsze rozwiązania. Wspólnie zastanawiamy się nad transferem pieniędzy, aby nikt nie był pokrzywdzony. Podkreślam, że sport i kultura, obok gospodarki, są moimi priorytetami. Miasto nie może się uchylać od pomagania finansowego, choćby symbolicznego, tym dziedzinom. Przy 800-milionowym budżecie kwota 1,2 miliona złotych na sport, gdzie mamy dwie sekcje na najwyższym szczeblu rozgrywek plus żużel, to śmiech na sali. Bardzo szybko muszą się znaleźć środki, które będzie można przesunąć na sport z rzeczy mniej ważnych.
Szukanie środków na kulturę, a konkretnie na funkcjonowanie Teatru im. Ludwika Solskiego, jest bardziej skomplikowane. Tarnów jest jednym z niewielu miast, które z własnego budżetu utrzymują zawodową scenę. Nie bałbym się, bez względu na to, kto będzie rządził Sejmikiem Województwa Małopolskiego, przekazać części zarządzania teatrem marszałkowi, który ma o wiele większe możliwości finansowe niż miasto. Kultura jest dla mnie niezwykle istotna i na pewno będę walczył o jej dalszy rozwój.
Dziękuję za rozmowę.
Jesteś świadkiem zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]