Na tarnowskim placu handlowym Burek sprzedawcy mówią o stratach sięgających nawet pięćdziesięciu procent. Przyczyna jest jedna – koronawirus.
- Każdy się boi. Dla nas, Wszystkich Świętych, to był jedyny dzień w roku, kiedy mogliśmy zarobić, a teraz – klapa. Wiele osób siedzi na kwarantannie, albo choruje w domu. Ograniczone jest też przemieszczanie się, więc siłą rzeczy mieszkańcy kupują mniej. Niektórzy w ogóle rezygnują z odwiedzania grobów – skarżą się sprzedający.
Wielu tarnowian, z uwagi na bezpieczeństwo, zakupy woli robić w dyskontach i hipermarketach. Nie ryzykują, bo nie chcą tłoczyć się łokieć w łokieć z innymi na placach handlowych. Nic więc dziwnego, że tarnowskim Burek świeci pustkami.
- W hurtowni zaopatrzyliśmy się w towar w takiej ilości, jak rok temu. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Myśleliśmy, że pandemia minie. Teraz mamy tylko nadzieje, żeby wyjść „na zero’’. Tak żebyśmy nie zostali z całym tym towarem – dodają mieszkańcy Tarnowa.
Przy tej okazji przypominamy – całodobowe otwarcie cmentarzy komunalnych w Tarnowie zaplanowano od czwartku 29. października, aż do 3. listopada.