Urzędnicy ze starostwa powiatowego jeszcze w ubiegły roku dostarczyli posłance wszystkie dokumenty i ekspertyzy dotyczące mostu w Ostrowie. Treść i zawarte w nich wyjaśnienia okazały się niewystarczające. Stąd wniosek do prokuratury o wyjaśnienie sprawy.
- Od decyzji urzędników zależy być albo nie być wielu osób. Oni tracą swoje majątki, miejsca, pracy. To są dramaty i tragedie całych rodzin. Mam na myśli także tych wszystkich, którzy do racy, czy szkoły mieli 4 kilometry, a teraz muszą pokonują tych kilometrów kilkanaście. Czy ktoś w ogóle się tym przejmuje? - mówi posłanka Urszula Augustyn.
Prokuratura przesłuchała kilkunastu świadków jednak ostatecznie umorzyła śledztwo. Nie znaleziono dowodów na to, że ktoś nie dopełnił swoich obowiązków. Posłanka przekonuje jednak, że przed zamknięciem przeprawy nad Dunajcem urzędnicy mogli wiedzieć o zagrożeniu.
- W piśmie, które otrzymałam od prokuratury jest zawarte sformułowanie, że nikt nie chciał mieszkańców niepokoić, albo straszyć. Nie rozumiem tego, nie zgadzam się z tym. Straszenie i niepokojenie? Po zamknięciu przeprawy trzy miesiące później dowiadujemy się, że jest taka wiedza, że ten most w każdej chwili może ulec katastrofie. To dla mnie nie jest żadne usprawiedliwienie i wytłumaczenie. W mojej opinii od 2011 roku ten most nie był naprawiany i utrzymywany w wystarczający sposób – dodaje Urszula Augustyn.
Posłanka złożyła już do sądu zażalenie w sprawie decyzji prokuratury.