Ostrów: Mieszkańcy ryzykują i wchodzą na most. Policja wlepia mandaty [FOTO]

Na hulajnodze, rowerze, pieszo, a nawet na ...rolkach. Właśnie w ten sposób mieszkańcy przekraczają, zamknięty równo pół roku temu, most w Ostrowie. Powodów ignorowania zakazu jest co najmniej kilka. Jedni docierają jednośladami do trasy VeloDunajec, inni z kanistrem u boku pędzą do pobliskiej stacji paliw, jeszcze inni skracają sobie drogę do lekarza w Mościcach.

Tymczasem wysypanie tłucznia i montaż barier, w listopadzie ubiegłego roku, miało swój cel. Przyczyną radykalnej decyzji był tragiczny stan techniczny konstrukcji. Z mostu nie mogą korzystać nie tylko kierowcy samochodów, ale także rowerzyści i piesi.

- Most w obecnym stanie technicznym należy zamknąć, bo jego poziom bezpieczeństwa nie jest wystarczająco wysoki, aby ryzykować jego eksploatację nie tylko pod obciążeniem pojazdami samochodowymi, ale również pod obciążeniem pieszym czy ruchem rowerowym. Nośność jest bardzo ograniczona, do tego dochodzą bardzo groźne uszkodzenia, pęknięcia konstrukcji stalowej i spoin – tłumaczył, w listopadzie ubiegłego roku, Tomasz Siwowski z Politechniki Rzeszowskiej.

Policjanci zdają sobie sprawę z tego, że mieszkańcy nielegalnie przekraczają most. Na miejsce wysyłane są patrole.

- Nałożyliśmy w sumie trzy mandaty po pięćdziesiąt złotych. Dwa wnioski zostały skierowane do sądu. W kilkudziesięciu przypadkach zastosowaliśmy pouczenia. W zależności od okoliczności grzywna może sięgnąć nawet 500 zł – mówi Paweł Klimek z tarnowskiej policji.

Po zamknięciu mostu w Ostrowie, sporo osób korzysta z innej przeprawy – mostu kolejowego. To jak się okazuje również zabronione, mimo, że tuż obok torów przebiega ścieżka dla pieszych.

- Kładka techniczna mostu kolejowego służy jedynie dla służb obsługi torów, a nie dla ruchu pieszego. Tamtędy również nie wolno się przemieszczać – dodaje Paweł Klimek.

Tymczasem projekt przebudowy mostu w Ostrowie ma być gotowy do końca czerwca. Starostwo powiatowe liczy, że remont zostanie dofinansowany z budżetu państwa. Potrzeba na to, aż 30 milionów złotych. Konkretnych decyzji w tej sprawie na razie brak.