Tarnowscy więźniowie sami sobie produkują sztućce, talerze, kubki oraz tzw. „ranne pantofle”, w których chodzą po więzieniu. Osadzeni bardzo chętnie garną się do pracy, w której zarabiają najniższą pensję, 3010 złotych brutto. Chętnych jest więcej niż miejsc. Pozwala im to zarobić na swoje długi czy uskładać na wyjście z więzienia. Z pieniędzy, które zarabia więzień, część jest potrącana na fundusz aktywizacji zawodowej, część na zobowiązania np. komornicze czy alimentacyjne oraz na żelazną kasę, którą więzień sobie zbiera, by mieć pieniądze na wyjście. Reszta zostaje mu do dyspozycji np. na zakupy w sklepie więziennym. Praca pozwala im zapomnieć o codzienności, mówią. 80 procent wyprodukowanych przez nich rzeczy trafia do więzień, a reszta na wolny rynek. Urządzenia warte ponad pół miliona złotych, które trafiły do tarnowskiego Zakładu Karnego, zostały kupione z funduszu aktywizacji zawodowej skazanych oraz rozwoju przywięziennych zakładów pracy przez IGB Mazovia.
Polecany artykuł:
- W pracy czas nam szybciej mija, odciążamy też swoje rodziny i zarabiamy na swoje utrzymanie, w związku z czym są też mniejsze koszty naszego utrzymania. Więcej czasu spędzamy w pracy, a w celi można powiedzieć tylko jemy i śpimy. Praca sprawia nam dużo przyjemności i mamy z tego korzyści finansowe. Praca nie jest trudna, wszystkiego się idzie nauczyć – mówi pan Marcin z Zakładu Karnego w Tarnowie.
- Więźniowie produkują kubki, talerze, sztućce i tzw. pantofle ranne dla więźniów, w tych gumowych klapkach więźniowie poruszają się po swoich zakładach karnych. Wszystkie te artykuły są rozwożone po całej Polsce, do wszystkich zakładów karnych. Każdy więzień, który przychodzi do nas, musi jak każdy pracownik odbyć szkolenia z zakresu BHP, specjalistyczne i stanowiskowe. Kiedyś był taki mit, że więzień jest niewydajny, że słabo pracuje. Nasi więźniowie są w porównywalnym stopniu wydajni co pracownicy wolnościowi. W innych więzieniach mamy też inne rodzaje produkcji, np. w Wadowicach skazani produkują sami sobie i do innych więzień kraty czy drzwi metalowe. Generalnie idea jest taka, że więźniowie mają jak najwięcej pracować, by tym samym jak najmniej kosztować nas, czyli podatników - mówi Damian Biskup, dyrektor IGB Mazovia w Rzeszowie.
- Więźniowie zarabiają minimalne wynagrodzenia. Część z nich jest potrącana na fundusz aktywizacji zawodowej, część na wszystkie zobowiązania, które ma osadzony, czyli np. komorników lub zobowiązania alimentacyjne. Kolejną częścią jest tzw. żelazna kasa, jest to część pieniędzy, którą więzień sobie zbiera, żeby mieć pieniądze, jak będzie wychodził na zewnątrz. Reszta, która mu zostaje, zostaje mu do własnej dyspozycji, to jest około 300 do 500 złotych, które ma do wydania na własne potrzeby, np. w sklepie więziennym – mówi Maciej Możdżeń, dyr. Zakładu Karnego w Tarnowie.
"Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]"