Policyjne zarzuty dla uczestnika strajku kobiet. „Niczego nie żałuje”

Wezwanie na przesłuchanie w charakterze sprawcy działacz Młodej Lewicy otrzymał dzień przed wigilią. Tarnowska policja nie ma wątpliwości, że 22-latek naruszył rozporządzanie dotyczące zakazu gromadzenia oraz niezasłaniania ust i nosa. Czy tarnowianin czuje się organizatorem ulicznych spotkań?

- Wydaje mi się, że każdy dołożył do tego swoją cegiełkę i każdy był po części ich organizatorem. Tak naprawdę głównego organizatora nie było. Były to wydarzenia spontaniczne. Miałem tam swój wkład, bo po części nadawałem mocy tym strajkom, ale oficjalnie organizatorem nie jestem – tłumaczy Kamil Mitera.

Co ciekawe, właśnie z uwagi na zakaz publicznych zgromadzeń, w Tarnowie, organizowane były...spacerki ulicami miasta. Podczas jednego z nich musiała interweniować policja. Dwie osoby zostały zabrane do radiowozu, a kilka innych zostało spisanych.

- Zarzuty nie są fajną sprawą, ale patrząc na wagę sytuacji i powody, dla których byłem na ulicy jestem z tego dumny. Nie żałuje niczego. Mogłem dołożyć się swoim udziałem, swoim słowem do tego, żeby wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie został opublikowany. Żałować czegoś, że protestowało się w obronie praw kobiet, które mają prawo do legalnej aborcji? W życiu ! – dodaje Kamil Mitera.

W drodze na przesłuchanie młodemu aktywiście towarzyszyła grupa osób trzymająca w ręku flagi i transparent z napisem: „Nigdy nie będzie szedł sam”. Był to wyraz wsparcia w ramach akcji: „Solidarnościówka – idziemy z Kamilem".