Mniej podróżujących, to również mniejsze wpływy do budżetu. Roczne utrzymanie obiektu to koszt nawet 260 tysięcy złotych.
- Dużo mniej osób dojeżdża do Krakowa do pracy, bo teraz pracuje zdalnie. Zauważamy, że ograniczona została też liczby uczniów, kiedyś ci starsi dojeżdżali do szkoły samochodami. No i trzeci powód – ludzie się ograniczają z wyjazdami ze względu na pandemię. To jest logiczne. Jeśli ktoś nie musi to nie wychodzi z domu i nie podróżuje – mówi Jacek Chrobak z Targowisk Miejskich.
Tymczasem miasto miesięcznie na utrzymanie przydworcowego parkingu park and ride wydaje 20 tysięcy złotych. Kwoty pobierane od kierowców nie pokrywają tych kosztów.
- Opłata jest symboliczna. Ci którzy posiadają kartę miejską w wersji premium płacą jeden złoty. Osoby bez karty płacą trzy złote za możliwość pozostawienia pojazdy na cały dzień. Parking ma służyć temu, aby rozładować ruch na mieście, więc cele społeczne są spełnione, ale niekoniecznie generujemy zyski z tego tytułu – dodaje Jacek Chrobak.
Polecany artykuł:
Na razie obroty spadł o 25 procent. Urzędnicy szacują, że w kolejnych miesiącach mogą sięgnąć nawet 60 procent.