- Na początku listopada 2025 roku w Mędrzechowie (powiat dąbrowski) znaleziono porzuconego, skrajnie wyczerpanego psa.
- Mimo interwencji wolontariuszy z tarnowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, zwierzęcia, któremu nadano imię Czesio, nie udało się uratować.
- Tarnowskie TOZ złożyło zawiadomienie na policję w celu odnalezienia właściciela, który prawdopodobnie porzucił psa z powodu jego ciężkiej choroby.
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Do tragicznych wydarzeń doszło na początku listopada 2025 roku w Mędrzechowie w powiecie dąbrowskim. W niedzielę, 9 listopada, na lokalnej grupie Spotted: Mędrzechów pojawiła się informacja o psie, który miał błąkać się w pobliżu budynku gminy i boiska sportowego typu orlik. Już następnego dnia, w poniedziałek 10 listopada, tarnowski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami poinformował, że schorowany czworonóg, nazwany przez wolontariuszy Czesiem, trafił pod ich opiekę. Niestety, jego stan był krytyczny.
Dramatyczna walka o życie i pożegnanie
Zwierzę było skrajnie wyczerpane, wychłodzone i nie było w stanie samodzielnie ustać na łapach. Mimo natychmiastowej pomocy, Czesio zmarł tego samego dnia. O jego ostatnich chwilach wolontariusze poinformowali w poruszającym wpisie, opisując ogrom cierpienia, jakiego doświadczył.
Czesiu odszedł. Z godziny na godzinę, jego stan się pogarszał, temperatura spadała, pojawił się kompletny brak reakcji na bodźce zewnętrzne, obojętność i zamglony wzrok, wypływ krwi z okolic odbytu i niemożność ustania na łapach. Cierpienie okrutne i pogodzenie...Widok ,który będzie nam towarzyszył już zawsze... Prawdopodobny nowotwór zajął już kościec, a my nie mieliśmy prawa zmuszać go do walki. W jego wieku, w jego stanie… Miał przez te godziny zapewnione ciepło i nas… – zrelacjonowało Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami-Oddział w Tarnowie.
Przedstawiciele TOZ podejrzewają, że właściciel, świadomy ciężkiej choroby psa, celowo pozbył się go, odpinając z łańcucha i zostawiając na pewną śmierć. Wokół sprawy narosło wiele pytań, zwłaszcza że osoby, które szukały psa w niedzielę wieczorem, nie mogły go odnaleźć we wskazanym miejscu.
Podejrzewamy, że świadomy choroby właściciel odpiął Czesia z łańcucha i wyrzucił na pastwę losu. Może i perfidnie zrobił zdjęcie wrzucając na spotted… Tylko jak to możliwe, że był nocą niezauważalny dla szukających, kiedy nie poruszał się w ogóle… Czy został gdzieś na noc zabrany i podrzucony porankiem… Tego już się nie dowiemy, ale do całości doszło wychłodzenie… – dodają wolontariusze.
Sprawa trafiła na policję
We wtorek, 11 listopada, tarnowski TOZ oficjalnie poinformował o złożeniu zawiadomienia na policję. Organizacja liczy, że służbom uda się ustalić tożsamość osoby, która opublikowała zdjęcie Czesia na portalu społecznościowym, oraz sprawdzić zapisy z monitoringu w okolicach orlika. Wolontariusze musieli zmierzyć się również z oskarżeniami o zbyt szybkie poddanie psa eutanazji, na co stanowczo odpowiedzieli w mediach społecznościowych.
Do weryfikacji służb zostaje spotted i osoba, która zostawiła tamże zdjęcie Czesia z liści oraz zapis kamer z okolic Orlika, jeżeli rzeczywiście Czesio tam leżał. Nam już psa przywieziono w ciężkim stanie, a osoby, które go w nocy szukały ,nie znalazły go we wskazanym miejscu. Jak zatem pies został tam znaleziony rano, kiedy w ogóle nie stawał na nogi. Już dostajemy smsy, z oskarżeniami o szybkie skrócenie życia psu, w którym nie było życia, a jedynie wielkie cierpienie. Stąd naszym obowiązkiem było humanitarne i pełne miłości zachowanie wobec psa, którego ktoś w okrutny sposób zamęczył i wyrzucił z łańcuchem. Aktem uczuć i troski nie jest trzymanie zwierzęcia przy życiu, kiedy jego wolą "walki" się zakończyła, a organizm poddał – wyjaśnia tarnowski TOZ, podkreślając, że decyzja o pozwoleniu psu na odejście była aktem miłosierdzia, a nie zaniechania.