W środę, 27 maja, premier Mateusz Morawiecki ogłosił kolejny etap odmrażania gospodarki. Wśród uwolnionych częściowo działalności znalazła się też branża ślubna, która dotychczas nie funkcjonowała z powodu epidemii. Zagrożenie sprawiło bowiem, że młodzi masowo zaczęli odwoływać i przenosić wesela na terminy wakacyjne lub jesienne licząc, że wówczas epidemia będzie wygasać.
Wesela 2020 – jak będą wyglądać?
Zgodnie z zapowiedzią rządu od 6 czerwca możliwe będzie organizowanie uroczystości weselnych, ale liczba gości nie może przekroczyć 150 osób. Konieczne będzie też przestrzeganie wytycznych sanitarnych. Goście weselni nie będą musieli nosić maseczek ochronnych. Muszą natomiast zachowywać dystans, aby ograniczyć ewentualne ryzyko zakażenia.
Tymczasem wiele par w regionie tarnowskim tuż po wybuchu epidemii zdecydowało o przeniesieniu terminu uroczystości na wakacje lub jesień. W momencie podejmowania tej decyzji wszystko wskazywało na to, że w planowanym pierwotnie terminie uroczystość nie będzie mogła się odbyć.
- W pierwszym momencie był wielki żal i łzy, bo długo czekaliśmy na ten moment i niemal w ostatniej chwili wszystkie plany trzeba było zmienić. Pierwszy termin mieliśmy na czerwiec – mówi Pani Patrycja. - Narzeczony był spokojniejszy, przekonywał że wszystko się jakoś ułoży. Mamy zaproszonych 170 gości, takie tradycyjne wesele i liczymy, że do sierpnia restrykcje jeszcze zostaną poluzowane i uda nam się spotkać ze wszystkimi. Jeśli nie, to ślub weźmiemy, bo dla nas najważniejszy jest sakrament, a wesele być może zorganizujemy w późniejszym terminie.
Pani Patrycja podkreśla też wyjątkową współpracę i przychylność osób pracujących w branży ślubnej. Wynajmujący sale, orkiestra, krawcowa czy fotograf – wszyscy starają się pomóc, aby uroczystość mogła się odbyć w nowym terminie. Dla nich to równie ważne, bo ostatnie miesiące sprawiły, że nie mogli zarabiać.
Ożywione dyskusje toczą się też na internetowych forach ślubnych. Tam narzeczeni wymieniają się informacjami i radami, jak przetrwać trudny czas. Wiele pań podkreśla, że przed epidemią martwiły się doborem dodatków, kolorem kwiatów czy wystrojem sali. Dziś marzą, żeby ślub mógł się odbyć, a weselnicy bawić, bez zamartwiania o zdrowie.