Wraca sprawa rodzinnej tragedii w Tarnowie
Zabił swojego siedmioletniego synka i ranił żonę. Zamiast do więzienia trafi najprawdopodobniej do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Tarnowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie rodzinnej tragedii, do której doszło 5 października ubiegłego roku. Dymitr T. zaatakował wówczas swoją rodzinę nożem. Następnie wyskoczył z okna na drugim piętrze bloku przy ulicy Krakowskiej. W wyniku zadanych przez mężczyznę obrażeń chłopiec zmarł, a kobieta trafiła do szpitala. Biegli uznali, że podejrzany, obywatel Ukrainy, jest chory psychicznie i nie może odpowiadać za swoje czyny.
- Zdaniem biegłych, podejrzany w chwili popełniania zarzucanych mu czynów nie miał możliwości rozpoznania ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem ze względu na przewlekłe, psychotyczne zaburzenie o obrazie schizofrenii urojeniowej. W sytuacji, gdy sprawca zostaje uznany za niepoczytalnego nie kieruje się aktu oskarżenia lecz wniosek do sądu o umorzenie postępowania karnego wobec Dymitra T. i zastosowanie tak zwanego środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Biegli uznali bowiem że w przyszłości mężczyzna może dokonać podobnych czynów - tłumaczy prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Decyzja należy do sądu
O dalszym losie Dymitra T. zdecyduje Sąd Okręgowy w Tarnowie. W pierwszej kolejności rozpatrzony ma zostać wniosek o przedłużenie mu aresztu tymczasowego. Mężczyzna przebywa obecnie w oddziale szpitalnym aresztu śledczego w Krakowie przy ulicy Montelupich. Następnie sąd zwoła posiedzenie podczas, którego przesłucha biegłych, którzy wydali tą opinię.
Jeśli przychyli się do niej podejrzany zostanie umieszczony w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. Stamtąd co pół roku wysyłany będzie raport i opinie z leczenia takiej osoby.
- W praktyce Sądu Okręgowego w Tarnowie mieliśmy do czynienia zarówno z sytuacjami, w których po orzeczeniu detencji, sprawcy byli zwalniani po kilkunastu miesiącach, jak i po paru latach pobytu w szpitalu. Jednak zdecydowaną większość stanowią ci sprawcy, którzy od kilku lub kilkunastu lat wciąż przebywają w tego rodzaju szpitalach. Ich zaburzenia są tak poważne, że nie udaje się osiągnąć postępu w terapii, który umożliwiałby ich wypuszczenie na wolność. Wszystko zależy od okoliczności konkretnej sprawy - wyjaśnia sędzia Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie.
Polecany artykuł:
Rodzinna tragedia w Tarnowie
Przypomnijmy, dramat rozegrał się we wtorek, 5 października 2021 roku rano w mieszkaniu jednego z bloków przy ulicy Krakowskiej. Według śledczych mężczyzna miał przytulić swoją żonę i syna. Następnie wziął nóż i ich zaatakował. Obie ofiary miały na ciele obrażenia zadane nożem. Kobiecie udało się uciec z mieszkania i schronić u sąsiadów. Ratownikom nie udało się natomiast uratować siedmiolatka. Obywatel Ukrainy przyznał się do winy. Śledczym tłumaczył że chciał "chronić swoją rodzinę przed czymś gorszym".
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]!