13- latek, mieszkaniec hotelu, podczas zeznań policyjnych miał przyznać się do dwukrotnego podpalenia. Później chłopiec twierdził jednak, że to policja wymusiła na nim przyznanie się do winy. Pożarów było trzy. Do podpaleń dochodziło w 2018 roku pomiędzy lutym a kwietniem. Proces, który ruszył dokładnie trzy lata temu przed tarnowskim sądem, po długiej przerwie wraca na wokandę. Skąd taka przerwa? Jak tłumaczy sędzia Tomasz Kozioł, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnowie, był problem z opinią biegłych. W 2019 roku sąd postanowił zasięgnąć opinii biegłych z zakresu pożarnictwa oraz psychiatrów. Pierwsza wpłynęła już w lutym 2020 roku, z drugą jednak był kłopot, stąd długa zwłoka. Proces wraca na wokandę 3 lutego. Jednak będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Polecany artykuł:
- Trudno powiedzieć, czym był spowodowany tak długi okres pomiędzy jedną a drugą rozprawą. Jeżeli chodzi o pierwszą opinię, to wpłynęła ona do sądu już w lutym 2020 roku, natomiast jeżeli chodzi o opinię psychiatryczną, to niestety przez kolejne miesiące kolejni biegli, do których sąd zwracał się o wydanie tej opinii, odmawiali sądowi, tłumacząc to albo swoim stanem zdrowia, albo przejściem na emeryturę, albo problemami w organizacji badań z uwagi na pandemię. W ostateczności sąd zmuszony był tutaj zasięgnąć opinii biegłych z terenu Krakowa obciążonych znaczną ilością opinii. Efekt był taki, że opinia wpłynęła dopiero na przełomie grudnia i stycznia w tym roku i sąd niezwłocznie wyznaczył termin posiedzenia - mówi sędzia Tomasz Kozioł, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnowie.
"Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]"