Tragedia w Woli Szczucińskiej. Kobieta zabiła swoje dwie córki
Przypomnijmy, do tragedii doszło w czwartek, 9 maja około godz. 22.00. Jak podał rzecznik prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki, ujawnione krwawe ślady w domu wskazują, że to tam doszło do pozbawienia życia dziewczynek - 5-letniej Oliwii i 3-letniej Nadii. Następnie po rozpaleniu ogniska, zwłoki zostały przemieszczone i wrzucone do ognia. Zostały one w bardzo znacznym stopniu zwęglone.
Szczątki ofiar zostały zabezpieczone i przekazane do Zakładu Medycyny Pracy Sądowej w Krakowie w celu przeprowadzenia szczegółowych oględzin oraz podania bezpośredniej przyczyny śmierci tych dziewczynek - powiedział Sienicki.
Całość dotychczasowych okoliczności tego zdarzenia wskazuje, że to matka tych dziewczynek 40-letnia Monika B. pozbawiła życia swoje córki. Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów Monice B. Zarzuty dotyczą podwójnego zabójstwa obu córek. W minioną niedzielę sąd w Tarnowie, przy udziale obrońcy i prokuratora, zastosował areszt tymczasowy wobec Moniki B. na trzy miesiące. Kobieta wciąż przebywa na oddziale psychiatrycznym tamtejszego szpitala.
Dotychczasowe ustalenia, również relacje członków rodziny wskazują, że ta kobieta przebywała sama z dziećmi w domu, mąż pracował za granicą. Dom był zadbany, wszystko wskazuje na to, że matka do tej pory opiekowała się tymi dziećmi bardzo dobrze. Nie mieliśmy żadnych sygnałów odnośnie jakiś nieprawidłowości, problemów w tym domu, nie toczyły się też odnośnie tej rodziny jakieś postępowania - powiedział rzecznik prokuratury Okręgowej w Tarnowie Mieczysław Sienicki.
Policja została powiadomiona przez członków najbliższej rodziny. Babka dziewczynek otrzymała niepokojącego SMS-a w piątek rano. Wiadomość wysłała Monika B. W godzinach rannych te najbliższe osoby przyjechały do domu i zobaczyły, co się wydarzyło. Następnie powiadomiły policję.
To był krótki SMS mówiący o tym, że coś złego się stało. Że nie ma dzieci. SMS-a wysłała Monika B. do swojej mamy, czyli babki dzieci - dodaje Sienicki.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Monika B. w przeszłości miała leczyć się psychiatrycznie. Całość tych okoliczności wskazuje, że podłożem tej tragedii był stan psychiczny tej kobiety. Nic nie wskazuje na udział osób trzecich.