- W jednym z mieszkań w Bochni, 59-latek zaatakował swojego 64-letniego kolegę rozbitą butelką podczas spotkania przy alkoholu.
- Ranny mężczyzna doznał obrażeń głowy i szyi, a jego życie uratowała szybka interwencja policjantów, którzy zatamowali krwotok.
- Napastnik został zatrzymany i tymczasowo aresztowany na trzy miesiące; usłyszał zarzut usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Bochnia. Spotkanie kolegów przerodziło się w dramat. 64-latek zaatakowany butelką
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 16 listopada, w jednym z mieszkań w Bochni. Około godziny 14:30 dyżurny bocheńskiej policji otrzymał zgłoszenie o rannym mężczyźnie, który potrzebuje natychmiastowej pomocy. Jak się okazało, zakrwawiony 64-latek z widocznymi ranami głowy i szyi zdołał dotrzeć do sąsiadów, którzy wezwali służby ratunkowe.
Na miejsce skierowano patrol policji. Jak relacjonują funkcjonariusze, starszy sierżant Konrad Stanuszek oraz starszy posterunkowy Maciej Świgost zastali poszkodowanego z intensywnie krwawiącą raną szyi. Mundurowi natychmiast przystąpili do działania, tamując krwotok za pomocą opatrunku uciskowego. Wezwany na miejsce zespół ratownictwa medycznego ocenił, że szybka i profesjonalna pomoc udzielona przez policjantów ocaliła życie 64-latka.
Według ustaleń policji, tego dnia 64-latka odwiedził jego 59-letni znajomy. Celem spotkania była wspólna konsumpcja alkoholu. Około godziny 14:00 obaj mężczyźni poszli spać. W pewnym momencie zaproszony gość stał się nagle agresywny. Chwycił szklaną butelkę i zadał nią dwa ciosy swojemu koledze – najpierw w czoło, a następnie, już rozbitym szkłem, w szyję.
Areszt i zarzuty dla sprawcy
Ranny 64-latek został przetransportowany do szpitala, gdzie udzielono mu specjalistycznej pomocy. Jego 59-letni znajomy został zatrzymany przez policję. Prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Decyzją Sądu Rejonowego w Bochni napastnik został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy.