Prawdziwe tłumy morsujących da się dostrzec każdej niedzieli w Radłowie k. Tarnowa. Nie inaczej było ostatnio. Przez kąpielisko przewinęło się ponad pół tysiąca osób. Wśród nich: księża, prezesi dużych firm, dzieci i seniorzy.
- Od kliku miesięcy nie choruję. Zdarza mi się, co najwyżej jakieś lekkie przeziębienie. Wchodząc do wody czuję adrenalinę. To pozytywne pobudzenie nasila się po wyjściu. Endorfiny dają o sobie znać, a ja mam energię na cały dzień – przekonują morsujący.
Okazuje się, że na fenomen morsowania wpływa pandemia koronawirusa i związany z nią lockdown. Szukamy rozrywki i odskoczni. Zaglądamy do miejsc, w których dotąd nie bywaliśmy.
- Ludziom brakuje relacji z drugim człowiekiem. Nie ma imprez, nie organizowane są żadne większe wydarzenia, zamknięte są baseny, kina i siłownie. Spotkać się w kilkanaście osób, to jest trochę luksus w obecnych czasach. Naładowanie energią jest duże. Można przyjść, pogadać, pośmiać się, przybić sobie piątkę. Przyjeżdżamy z dziećmi i one widzą, że jesteśmy odważni, dajemy im dobre wzorce. Mamy inną pandemię - pandemię zdrowotną – mówi Arkadiusz Ostręga, trener zdrowia.
A jeśli chcecie zacząć przygodę z morsowaniem – pierwszy raz do wody wejdźcie maksymalnie na minutę lub dwie. Przydadzą się też buty z twardą, gumową podeszwą, ręcznik, ciepła czapka i koniecznie rękawiczki!
Masz dla nas ciekawy temat lub wystrzałową nowinę? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy z Waszej okolicy!