- Żużlowa Unia Tarnów pogrąża się w chaosie: zawodnicy odchodzą, prezes zrezygnował, a w tle toczy się walka o miliony.
- Liderzy Matej Žagar i Timo Lahti składają wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy klubu, ujawniając gigantyczne zaległości finansowe.
- Klub jest bez prezesa, a dwie frakcje w radzie nadzorczej walczą o wpływy i spłatę pożyczki na ponad milion złotych.
- Jakie są szanse, że Unia Tarnów dotrwa do końca sezonu i kto poniesie konsekwencje tej dramatycznej sytuacji?
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Czarne chmury, które od dawna wisiały nad Unią Tarnów, właśnie przyniosły prawdziwą burzę. Sytuacja w klubie jest nie tylko zła – ona wydaje się być krytyczna. Jak poinformowali uczestnicy ostatniego programu „Kolegium Żużlowe” na kanale Youtube, problemy finansowe i wewnętrzne konflikty mogą doprowadzić do całkowitego upadku drużyny jeszcze w tym sezonie.
Gwiazdy mówią „dość!”. Žagar formalizuje odejście
Pierwszym i najmocniejszym sygnałem katastrofy jest ruch lidera drużyny, Mateja Žagara. Słoweniec miał złożyć oficjalny wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Co więcej, dopełnił wszelkich formalności, wpłacając wymaganą opłatę w wysokości 3000 zł. To oznacza, że jego determinacja do opuszczenia tonącego okrętu jest ogromna.
W jego ślady chce iść również Timo Lahti, który także złożył podobny wniosek. Dziennikarze ujawnili, że niektórzy zawodnicy otrzymali zaledwie dwie z sześciu transz wynagrodzenia i zapłatę za jeden lub dwa z jedenastu rozegranych meczów.
Bezkrólewie i wewnętrzna wojna. Kto rządzi w Unii?
Jakby problemów z zawodnikami było mało, klub został bez sternika. Rezygnacja prezesa Kamila Górala została przyjęta, a Unia Tarnów na ten moment nie ma szefa. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.
Według informacji z programu, w klubie ścierają się dwie potężne frakcje w radzie nadzorczej, które wzajemnie obwiniają się o doprowadzenie Unii na skraj przepaści. Dziennikarze próbowali skontaktować się z przedstawicielami obu stron, jednak bezskutecznie. Jeden z członków rady nadzorczej miał stwierdzić, że „nie chce dawać twarzy temu, co dzieje się obecnie w Tarnowie”.
Walka o miliony. Kto pierwszy położy rękę na pieniądzach?
W tle konfliktu są gigantyczne pieniądze. Jak ujawniono w „Kolegium Żużlowym”, start Unii w lidze był możliwy tylko dzięki pożyczce w wysokości ponad miliona złotych od jednego ze sponsorów, będącego jednocześnie członkiem rady nadzorczej. Teraz ten inwestor chce odzyskać swoje pieniądze.
To rodzi kluczowe pytanie: gdy do klubu wpłyną jakiekolwiek środki (np. z województwa czy Ekstraligi), kto dostanie je pierwszy? Czy będą to zaległe pensje dla zawodników, czy zwrot pożyczki dla potężnego sponsora? Ta walka może przesądzić o losie klubu.
Dramatyczna pułapka. Zawodnicy karani za winy klubu
Sytuacja żużlowców jest dramatyczna. Nawet jeśli uda im się rozwiązać kontrakty, przez absurdalne przepisy nie będą mogli dołączyć do nowego klubu aż do otwarcia okienka transferowego po zakończeniu rundy zasadniczej. Oznacza to, że zostaną ukarani za to, że klub im nie płaci, tracąc szansę na jazdę i zarobek w kluczowej fazie sezonu. Dla wielu z nich może to oznaczać poważne problemy ze znalezieniem pracodawcy na przyszły rok.
Czy Autona Unia Tarnów dotrwa do końca sezonu? Na ten moment deklaracje są takie, że drużyna pojedzie w fazie play-down, ale przy takim chaosie wydaje się to mało realne. W zeszłym roku cudem udało się uratować klub. Dziś o optymizm znacznie trudniej, a fani z przerażeniem patrzą, jak ich ukochana drużyna rozpada się na ich oczach.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]!
