Wygląda na to, że tarnowianie w większości wzięli na poważnie ostrzeżenia służb sanitarnych. W weekend ulice świeciły pustkami. W poniedziałek wiele osób musiało wrócić do pracy, jednak aktywności ograniczono do niezbędnego minimum. Wymusiły to również ograniczenia wprowadzone w wielu instytucjach miejskich i powiatowych.
Powagę sytuacji zauważyli też handlujący na placach targowych. Tętniące życiem na co dzień stoiska w poniedziałek w większości były zamknięte i zakratowane. Na otwarcie kramów zdecydowali się głównie sprzedający warzywa i owoce. Czynne były tylko pojedyncze stoiska z odzieżą.
- To wyjątkowa sytuacja i warto potraktować ostrzeżenia poważnie. Nie widzę potrzeby, by osoby spoza miasta przyjeżdżały teraz prowadzić handel, kiedy zagrożenie epidemiczne jest realne. Warto zostać w domu i przeczekać, zwłaszcza że klientów prawie nie ma – zauważa komendant tarnowskiej Straży Miejskiej Krzysztof Tomasik.
Dodajmy, że oficjalnej decyzji o zamknięciu placów targowych w mieście na razie nie ma. Służby apelują jednak, żeby aktywność w przestrzeniach publicznych ograniczyć do niezbędnego minimum.