Wola Szczucińska. Matka zabiła swoje córki i wrzuciła ciała do ogniska. Prokuratura posiada zapis z monitoringu
Prokuratura nie ma wątpliwości, że za śmierć dwóch dziewczynek, których ciała odnaleziono w piątek na jednej z posesji w Woli Szczucińskiej, odpowiada ich 40-letnia matka. Według ustaleń śledczych Monika B. za pomocą niebezpiecznego narzędzia zamordowała swoje córki w domu, na co wskazują pozostawione tam krwawe ślady, a następnie wyniosła ich ciała i wrzuciła do ogniska. Zwłoki zostały bardzo mocno zwęglone. Zdarzenie miało miejsce w czwartek około godziny 22:00.
— Dzisiaj [11.05.2024 – przyp. red.] prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów Monice B. Zarzuty te dotyczą podwójnego zabójstwa córek. W chwili obecnej nie można jednak wykonać czynności procesowych z podejrzaną, gdyż została ona umieszczona na oddziale psychiatrycznym szpitala w Tarnowie. Lekarze stwierdzili, że znajduje się w takim stanie psychicznym, że nie można z nią wykonać czynności procesowych — informuje w rozmowie z Radiem ESKA Tarnów prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Jak przekazał prokurator, przesłuchanie kobiety w charakterze podejrzanej i przedstawienie jej zarzutów będzie zależeć od opinii lekarzy psychiatrów na temat jej zdrowia psychicznego. Zdaniem Mieczysława Sienickiego, niezależnie od tego, co ogłoszą biegli, zebrany materiał dowodowy uprawnia prokuraturę do wystąpienia do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec Moniki B. tymczasowego aresztowania. Jej winę ma potwierdzać zapis z monitoringu, którym objęta była nieruchomość.
— Na chwilę obecną, w toku tego postępowania, nie ujawniły się jakiekolwiek inne okoliczności, które wskazywałyby na udział innych osób oprócz Moniki B. Ten dom wyposażony był w zewnętrzny monitoring. Zapis tego monitoringu pozostał odczytany i jednoznacznie z tego zapisu wynika, że w tym czasie nikt inny nie uczestniczył w tym zdarzeniu — podkreśla prok. Mieczysław Sienicki.
Prokurator potwierdził, że Monika B. przebywała z dziećmi sama w domu, a jej mąż przebywał za granicą. W piątek rano miała wysłać do swojej matki niepokojącego SMS-a, w którym napisała, że „z dziećmi stało się coś złego”. Policję zawiadomiła babcia dzieci. Prokurator przekazał również, że śledczym udało się ustalić, że 40-latka leczyła się w przeszłości psychiatrycznie.
— Mamy sygnały, że Monika B. w przeszłości leczyła się psychiatrycznie, a okoliczności tego zdarzenia wskazują, że podłożem tej tragedii był prawdopodobnie stan psychiczny tej kobiety — mówi prokurator.