Blisko sto razy stawali na podium. Brygada łuczników Vrihaed z Pawęzowa pod Tarnowem podsumowała 2023 rok. Ostatnie 12 miesięcy to bardzo pracowity, ale i owocny czas dla lokalnej drużyny. W najbardziej intensywnym okresie sezonu niemal w każdym tygodniu wyjeżdżali, by brać udział w turniejach i potyczkach. Dużo strzelania to także świetna, szlifowana cały czas forma, która przyniosła efekty. Tomasz Kisilewicz sięgnął po tytuł Mistrza Polski. Wielu jego klubowych kolegów także zdobywało laury stając w szranki z łucznikami z innych zakątków Polski.
- Na każdym turnieju robimy sobie jeszcze taką wewnętrzną rywalizację pomiędzy nami. To mobilizuje do tego, żeby jeszcze bardziej się przykładać. Nie jeździmy raczej po całej Polsce, bo ciężko nam jechać na Szczecin, czy w odleglejsze rejony. Koncentrujemy się na wydarzeniach, które dzieją się bliżej, są w zasięgu czasowo i finansowo. Obstawiamy południe, wschód i centrum. (…) Zainteresowanie łucznictwem jest dość duże. Raz w tygodniu prowadzimy w Tarnowie zajęcia zapoznawcze dla ludzi, którzy dopiero chcą zacząć. Zawsze mamy komplet, to znaczy cztery, pięć osób. Tyle jesteśmy w stanie obsłużyć podczas takich zajęć. Najpierw dużo mówimy o bezpieczeństwie, posługiwaniu się sprzętem i dopiero później zaczynamy strzelanie – mówią Tomasz Kisilewicz i Jacek Głodek ze Stowarzyszenia Brygada Vrihedd.
Ta zabawa wymaga niezłej kondycji. Wbrew pozorom, zawodnicy muszą dbać o kondycję i tężyznę całego ciała, nie tylko rąk i górnej części tułowia.
- Ja pracuję na budowie. Zabrałem kiedyś swój łuk do pracy i dałem do spróbowania kolegom. I chociaż wszyscy pracują ciężko fizycznie i mają dużo krzepy, to żaden nie był w stanie naciągnąć go do końca. Tymczasem my podczas treningu powtarzamy tę czynność nawet i pół tysiąca razy – przyznaje Jacek Głodek.
Nie każdy wie, ale z łuku można strzelać również nie ruszając się z własnego domu. Zawodnicy biorą udział w turniejach korespondencyjnych. Zgodnie z regulaminem takiej imprezy należy w odpowiedniej odległości ustawić cel – tarczę, oddać ustaloną liczbę strzałów, następnie podliczyć zdobyte punkty i przesłać wynik do organizatora wydarzenia. Liczy się nie tylko celność oka i pewność ręki, ale również uczciwość, bo trudno takie wyniki zweryfikować na odległość.
Polecany artykuł:
Tymczasem przed nami noc sylwestrowa. Wielu mieszkańców regionu będzie chciało hucznie powitać nadejście Nowego Roku. Inny sposób na świętowanie mają tej nocy miłośnicy łucznictwa. Zamiast odpalać hukowe petardy i sztuczne ognie, które płoszą zwierzęta i przysparzają im cierpień, wolą sięgnąć po łuki, aby wziąć udział w turnieju korespondencyjnym pod hasłem „W Sylwestra strzelam tylko z łuku”. Zabawa potrwa do 1 stycznia.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]