Kto jest odpowiedzialny za katastrofę ekologiczną w Ostrowie? Sprawę wyjaśnia prokuratura
Nagłe obniżenie poziomu wody w rzece Dunajec, na wysokości małej elektrowni wodnej w Ostrowie koło Tarnowa, spowodowało śmierć tysięcy ryb. Katastrofę ekologiczną ujawnił jeden z wędkarzy, który w niedzielę, 8 grudnia, pojawił się na miejscu zdarzenia. Jak przekazał Radiu ESKA Piotr Stolarz, wędkarz, który o incydencie powiadomił służby mundurowe, tego dnia około godziny 18:00 w rejonie elektrowni znajdowali się jej pracownicy, którzy pakowali martwe ryby do worków. Wśród padłych okazów znajdowały się m.in. kleń, karaś, płoć, certy, świnki, okoń czy karp. Z relacji świadków wynika, że lustro wody przy elektrowni miało się obniżyć nawet do trzech metrów, co spowodowało, że tysiące ryb zostało pozbawionych tlenu. Śniętych ryb mogło być nawet około tony.
– Spodziewałem się, że coś się będzie działo, bo to nie było normalne, że ta woda tak spadała. Wyczułem, że coś się złego dzieje i stwierdziłem, że pojadę tam, żeby to sprawdzić. Cała woda, którą zbierali tam od marca, którą piętrzyła elektrownia, została wyrzucona. Woda spadła o trzy metry. Tam były tysiące martwych ryb. Niektóre były kilowe, półkilowe, a to są duże ryby, dorosłe. Poza rybami były tam żaby, płazy, na pewno też jakieś gatunki chronione. Dla mnie od razu było jasne, że doszło tam do katastrofy, więc zadzwoniłem na numer 112 – powiedział Radiu ESKA wędkarz Piotr Stolarz.
Krzysztof Pociecha, prezes MEW Ostrów przyznał, że w elektrowni doszło do awarii powłoki jazowej i awaryjnego spuszczenia wody. Jak sam twierdzi, o sytuacji w elektrowni powiadomił Wody Polskie, ale miał zrobić to ustnie. Natomiast Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie mówi otwarcie, że takiego zgłoszenie nie było. Wody Polskie powiadomiły o możliwości popełnienia przestępstwa prokuraturę.
– Oficjalnie i ze zgłoszeń wędkarzy wiemy, że duża fala ze spuszczania wody nagromadzonej ponoć celem demontażu turbin, a fala miała około 2 metry, czyli zadziałała jak tsunami, zgarnęła większość ryb i wyrzuciła na brzeg. Jest to tragiczne dla ichtiofauny, bo biorąc pod uwagę setki, a nawet tysiące ryb, nie wiadomo ile zostało wywiezione, spakowane w worki. Wszystko to działo się, sądzę, że jeśli powiem pod okiem małej elektrowni wodnej, to chyba to jest prawda. Nie wiem dlaczego nie mieliśmy zgłoszenia jako Wody Polskie odnośnie jakichkolwiek robót, które były tam prowadzone. Pozwolenia wodno-prawne, które wydajemy, uwzględniają remonty, ale zgłoszenie musi być zgłoszeniem, nie mówiąc już, że regionalny dyrektor ochrony środowiska powinien być powiadomiony. Sądzę, że na dzień dzisiejszy jest to nie tylko przewidywanie, to jest wyliczenie możliwości szkód jakie fala przyniesie, a tym bardziej, że biorąc również pod uwagę stronę techniczną, to wydaje mi się, że była możliwość zdecydowanego zmniejszenia szkody, czyli zmniejszenia zrzutu wody i tym samym niepowstania tejże fali, która dokonała zniszczeń tragicznych w skutkach – powiedział Radiu ESKA Wojciech Kozak, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.
Prokurator Mieczysław Sienicki w rozmowie z Radiem ESKA potwierdził, że prokuratura została powiadomiona o sytuacji w Ostrowie przez Wody Polskie, a także tarnowską policję.
– Postępowanie prowadzone jest w kierunku artykułu 181 Kodeksu karnego. Jest to przestępstwo polegające na zniszczeniu środowiska przyrodniczego. W tej konkretnej sprawie chodzi o spowodowanie zniszczenia w świecie zwierzęcym, w szczególności w ichtiofaunie rzeki Dunajec. Przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczono śnięte ryby, które między innymi zostaną zważone. Zabezpieczamy dokumentację w elektrowni wodnej w miejscowości Ostrów oraz w przedsiębiorstwie Wody Polskie. Przesłuchiwani są też świadkowie dysponujący wiedzą w tej sprawie. W toku postępowania będziemy ustalać jaka jest skala zniszczenia, w szczególności czy doszło do zniszczenia w znacznych rozmiarach. Jest to istotne, gdyż jest to przesłanka zawarta w kodeksie karnym, od której zależy czy zdarzenie można zakwalifikować jako przestępstwo. Jeżeli okaże się, że rzeczywiści doszło do zniszczenia ichtiofauny w rzece Dunajec w znacznych rozmiarach, wówczas sprawcy grodzi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Gdyby jednak okazało się, że czyn ten ma charakter nieumyślny, wówczas sprawcy grozi kara pozbawienia wolności do 2 lat – wyjaśnia prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Prezes małej elektrowni wodnej w rozmowie z Radiem ESKA utrzymuje, że Wody Polskie, a także inne instytucje, zostały poinformowane o problematycznej sytuacji.
– Zaczęło się od tego, że wykryliśmy awarię na elektrowni, która polegała na tym, że ubywało nam wody z powłoki jazowej, która jest zwykłą gumą pompowaną wodą. Niestety ta awaria się pogłębiała do tego stopnia, że zaczęliśmy się obawiać, że może dojść, przy jakimś większym rozszczelnieniu, do niekontrolowanego opuszczenia się powłoki jazu, co mogłoby powodować, że nagle będzie schodziła bardzo duża ilość wody w dolny odcinek Dunajca. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że należy to w sposób awaryjny opuścić, o czym informowaliśmy między innymi Wody Polskie w tym dniu, w którym u nas były i które wiedziały doskonale o tym, że to musimy zrobić, bo nie mogliśmy tego robić, kiedy chcemy. Poinformowaliśmy również wędkarzy, którzy byli z nami podczas opuszczania powłoki jazu. Wiedziały o tym Tarnowskie Wodociągi, zlokalizowane z nami bezpośrednio, a także Zakłady Azotowe, które mają przy nas ujęcie wód. Staraliśmy się monitorować cały nasz obszar, za który jesteśmy odpowiedzialni, czyli do mostu drogowego. Natomiast nikt na nas nie nałożył obowiązku, że musimy monitorować obszar powyżej, czyli tam, gdzie do tego doszło. Było to jedno miejsce między mostami drogowymi. Jest to nieuregulowany brzeg, teren Wód Polski, do którego nie mamy tytułu prawnego. Jest to przy samym ujęciu wód dla miasta Tarnowa – podkreśl w rozmowie z Radiem ESKA Krzysztof Pociecha, prezes MEW Ostrów.
– Ten teren ujęcia wód, muszę podkreślić, w 2023 roku podnieśliśmy o blisko metr, bo tam był problem tego typu, że przechodziły wody powodziowe, które powodowały zagniewanie tam różnych substancji, w tym także martwych ryb. Uporządkowaliśmy cały ten teren, podnieśliśmy i wyprofilowali, przeprowadzając szeroką makroniwelację na obszarze około 22 hektarów. Niestety nie mieliśmy zgody, aby wykonać podobne prace, czyli umocnienia brzegowe, na terenie Wód Polskich. Nikt nam tego też nie narzucał, a swoje brzegi może utrzymywać jedynie ich gospodarz, czyli Wody Polskie. Ten odcinek jest również bardzo mocno zdewastowany przez to, że trwały tam prace budowlane związane z odbudową mostu i budową łącznika autostradowego. Tam jest mnóstwo zastoin, rowów czy kolein, które nie mają odpływów. W momencie, kiedy obniżyliśmy poziom lustra wody zostały tam ryby. Trzeba też powiedzieć, że gdyby ta sytuacja miała miejsce bez naszej elektrowni, w naszym mniemaniu, przy wpływie wód powyżej 200 metrów sześciennych na sekundę, które spuściłby na przykład zbiornik w Czchowie, też w tych miejscach pojawiłaby się woda. W momencie, kiedy Czchów obniżyłby piętrzenie ponownie, również mogłoby dojść do takiej sytuacji, więc nie jest to do końca zawinione przez nas. Po pierwsze jest to awaria, po drugie strony były informowane, a po trzecie to nie jest nasz teren – dodaje Krzysztof Pociecha.
Szef MEW Ostrów powiedział Radiu ESKA, że nie uchyla się od odpowiedzialności za skutki katastrofy ekologicznej, a także zapowiedział, że pomoże w odbudowie ichtiofauny rzeki Dunajec. Jak przekazał, martwych ryb, które zebrali pracownicy elektrowni było około 800-900 kilogramów.
– Nie chcę w tej chwili wydawać decyzji, od tego są organy, które badają tę sprawę. Natomiast nie uchylam się od tego, żeby wspomóc środowisko, odtworzyć ichtiofaunę rzeki Dunajec poprzez zarybienia, mające na celu przywrócenie tej ilości ryb, która była, a nawet jej powiększenie. Od tego się nie uchylam absolutnie – deklaruje Krzysztof Pociecha.
Martwe ryby na brzegu Dunajca w Ostrowie [GALERIA]
Jesteś świadkiem zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]