O ile w drugim spotkaniu faworytem bez wątpienia są goście, to w sobotę podopieczni trenera Marcina Markuszewskiego na pewno po cichu liczą na sprawienie niespodzianki i wywalczenie pierwszych ligowych punktów na wyjeździe. Do optymizmu uprawnia przebieg ostatniego spotkania z Energą MKS Kalisz w Jaskółce. Nieźle wyglądała gra w obronie, coraz lepiej spisywali się też nowi zawodnicy w tarnowskim zespole. Do poprawy pozostaje na pewno skuteczność w ataku - dodaje trener beniaminka.
– Po meczach z Kielcami i Puławami spadło na nas trochę głosów krytyki. Myślę, że nie do końca zasłużenie. Jesteśmy beniaminkiem, dlatego pewne drużyny ciągle są poza naszym zasięgiem. Zresztą nie tylko poza naszym, co pokazują ligowe wyniki. Na pewno spotkanie z Kaliszem, mimo że ostatecznie przegrane dało kibicom więcej satysfakcji. I tak powinno być, bo nie gramy tylko dla siebie, ale również dla fanów, którzy nas dopingują. Coraz więcej do zespołu wnoszą nowi zawodnicy, choć wymagamy od nich jeszcze większego wpływu na oblicze drużyny. Nikola Kedzo na prawym rozegraniu często zmienia w obronie Renne Tokudę, z kolei gdy my jesteśmy przy piłce na parkiet wraca Renne. Pierwszy mecz z Piotrkowem był dla nas ciężki, lecz teraz będzie jeszcze trudniej, ponieważ ta ekipa u siebie prezentuje się znacznie lepiej, niż na wyjazdach. Zawodnicy z Piotrkowa korzystnie pokazali się na tle mocnych przeciwników, którym długo potrafili dotrzymać kroku – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.
Tarnowianie do gospodarzy sobotniego spotkania tracą tylko trzy punkty. Piotrkowianin w pierwszej kolejce po przerwie zimowej odniósł ważne zwycięstwo z Zagłębiem Lubin. Kolejne dwa starcia podopieczni Bartosza Jureckiego przegrali. W ostatnim ulegli Azotom-Puławy 25-35, ale do przerwy dorównywali kroku rywalom tracąc do nich tylko dwie bramki.