Sprawca zbrodni w domu przy ulicy Świętego Marcina w Tarnowie miał niebieską kartę
Przeprowadzona przez biegłych z Collegium Medicum w Krakowie sekcja zwłok potwierdziła wcześniejsze ustalenia tarnowskich policjantów, że do makabrycznych wydarzeń w domu przy ulicy Świętego Marcina w Tarnowie doszło w noc z czwartku na piątek (20/21 października). Narzędziem zbrodni w przypadku śmierci czteroosobowej rodziny był nóż. Na ciele 41-letniej Katarzyny O. znajdowały się rany cięte i kłute w okolicach szyi i klatki piersiowej. Podobne obrażenia, w tym rany na rękach, miała 6-letnia córka. Według prokuratora Mieczysława Sienickiego dziewczynka próbowała się bronić przed ciosami zadawanymi jej przez ojca. Z kolei 3-letnia córka miała rany cięte i kłute szyi. Rany szyi znaleziono też u 43-letniego Tomasza O. Zostały one zadane nożem, a nie jak początkowo zakładano szlifierką kątową, którą zabezpieczono przy ciele mężczyzny.
Polecany artykuł:
Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie asp. sztab. Paweł Klimek, poinformował, że we wrześniu bieżącego roku Katarzyna O. zgłosiła się do Centrum Usług Społecznych i powiadomiła Zespół ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie o przemocy domowej. Na wniosek kobiety rodzina została objęta tzw. niebieską kartą. Natomiast 17 października Katarzyna O. złożyła pozew rozwodowy.
Co istotne, niebieska karta jest procedurą stosowaną w związku z podejrzeniem przemocy w rodzinie, na którą składa się szereg czynności podejmowanych przez przedstawicieli pomocy społecznej, policji, oświaty, ochrony zdrowia oraz komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Procedura jest wdrażana w celu zapewnienia bezpieczeństwa potencjalnym ofiarom przemocy domowej, zarówno fizycznej, jak i psychicznej.
– Niebieska karta została założona ze strony pokrzywdzonej i była dopiero procedowana. Zgłoszenie w tej sprawie było całkiem nowe, wpłynęło we wrześniu do Centrum Usług Społecznych czyli dawnego MOPS-u w Tarnowie. Tam było złożone i procedowane, wysłano informację o tym do nas i do prokuratury. Były procedowane już spotkania robocze, to wszystko było w trakcie sprawdzania. Trwały rozmowy i wgląd w sytuację rodzinną. Wszystkie nasze działania nabierały dopiero rozpędu. Okazało się jednak, że nagle coś zupełnie innego wydarzyło się w tym mieszkaniu przy ulicy Św. Marcina w Tarnowie – wyjaśnia asp. sztab. Paweł Klimek.