Problem jest duży, bo pacjenci niejednokrotnie zatajają informacje, które mogłyby uchronić cały zespół przed przymusową kwarantanną.
- Musimy być cierpliwi, kiedy dyspozytor wypytuje nas bardzo szczegółowo o objawy. Być może sprawy, o które pyta nie są dla nas istotne, jednak mają dla nas znaczenie w kategoriach „być, albo nie być”. Albo będziemy mogli przyjść jutro do pracy, albo trafimy na 14 dni postoju – mówi Dominik Gałuszka z dyspozytorni medycznej w Tarnowie.
Po pacjentów z podejrzeniem zakażenia przyjeżdżają specjalnie przygotowane do tego zespoły.
- Problem stanowią osoby starsze, które nie potrafią dokładnie określić stanu swojego zdrowia. Jesteśmy obecnie bardzo wyczuleni na słowa: „duszność, gorączka, kaszel i ból w klatce piersiowej” - dodaje Dominik Gałuszka.
Warto jednak szczerze i otwarcie rozmawiać z ratownikiem. Wspomniane objawy wcale nie muszą wiązać się z koronawirusem, a być symptomem przewlekłej choroby.
Szczerość i odpowiedzialność w tym trudnym czasie, pozwalają służbom medycznym bezpiecznie i skutecznie działać. Stąd też ogólnopolska akcja „Nie kłam medyka”.