Interwencji jest mniej. Taką tendencję obserwują między innymi inspektorzy OTOZ Animals w Tarnowie. Z jednej strony wolontariusze ze względów bezpieczeństwa ograniczyli wyjazdy do zgłoszeń, wybierając te naprawdę konieczne. Z drugiej, mieszkańcy których aktywność poza domem jest mniejsza w ostatnich tygodniach, nie zauważają sytuacji wymagających szybkiej reakcji. Nie oznacza to jednak, że telefon milczy.
- Na początku roku mieliśmy problem ze znalezieniem opiekunów dla psów, które zostały odebrane poprzednim właścicielom ze względu na złe traktowanie. Natomiast w ostatnim czasie nowe domy znalazło kilka czworonogów, które już od dawna przebywały pod naszą opieką – mówi Dorota Lewicka z OTOZ Animals Tarnów. - To bardzo dobre zjawisko. Dotychczas żaden z adoptowanych psów do nas nie wrócił. Mamy nadzieję, że nie wrócą również kiedy pandemia się skończy a życie wróci do dawnego rytmu – dodaje.
Polecany artykuł:
I podpowiada, że warto zawczasu przyzwyczajać zwierzaka do nieobecności właściciela, kiedy już możliwy będzie powrót do pracy. Psy łatwo się przywiązują i często cierpią na lęk separacyjny. Pod nieobecność właściciela mogą ze stresu i tęsknoty niszczyć wyposażenie mieszkania.
- Nawet podczas kwarantanny można trenować samodzielne zostawanie psa w domu. Wystarczy systematycznie zostawiać zwierzę samo, wydłużając stopniowo czas naszej nieobecności – tłumaczy Dorota Lewicka. - Wówczas pies nie dozna stresu rozłąki, gdy nagle znikniemy na 8 godzin.
Tymczasem zaczyna brakować pieniędzy na bieżącą działalność organizacji pomagających zwierzętom. Większość utrzymuje się z datków ofiarodawców, a ci, w obawie przed niepewną przyszłością finansową, niechętnie sięgają do kieszeni. Pieniądze są potrzebne na wyżywienie i leczenie zwierząt odebranych w wyniku interwencji. Na same usługi weterynaryjne OTOZ Animals Tarnów miesięcznie wydaje około 5 tysięcy złotych.