Strażnicy miejscy interweniowali na ulicy w samym środku Tarnowa. Nie spodobało im się, że jeden z mieszkańców spożywając hot doga nie ma zasłoniętych ust.
- Słyszałem jak mężczyzna tłumaczy strażnikom, że nie mogą mu zabronić jeść na świeżym powietrzu. Obrócił się na pięcie i próbował od nich odejść bez żadnej agresji. Funkcjonariusze we dwóch zaczęli dostawiać się do niego, blokować go i tak jakby otaczać. Pewno chodziło im o to, żeby nie mógł odejść. I szli tak z nim przez kilkanaście metrów. Przed radiowozem zaczęła się ostrzejsza wymiana zdań. Jeden ze strażników zaczął go dusić, ten drugi zaczął otwierać drzwi, żeby go wsadzić na pakę – relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia.
Polecany artykuł:
Według relacji strażników miejskich mężczyzna był wobec nich bardzo agresywny i wulgarny i to niemal od początku interwencji.
- Gdyby ten mężczyzna zachowywał się normalnie to być może skończyłoby się na pouczeniu. Ale inaczej sytuacja wygląda jeśli podchodzą do niego strażnicy, a ten bardzo głośno przeklina pod ich adresem. Nie może być zgody na takie zachowanie. Mężczyzna nie chciał okazać żadnych dokumentów i nadal wykrzykiwał obraźliwe słowa. Funkcjonariusze chcieli go przewieźć na policję. Na skutek szarpania i stawiania się strażnicy zastosowali środki przymusu bezpośredniego – relacjonuje Krzysztof Tomasik, szef strażników z Tarnowa.
Mężczyzna odpowie teraz przed sądem za niezasłanianie ust i nosa, używanie wulgaryzmów, naruszenia nietykalności i być może również za znieważenie strażników w trakcie pełnienia służby.