Została zakonnicą w wieku 19 lat. Po 15 latach zrzuciła habit i opowiedziała, co działo się w zakonie
Katarzyna Swoboda to pseudonim literacki byłej zakonnicy, która po 15 latach zrzuciła habit i napisała książkę „Habit. Bez powołania”, na kartach której ujawniła szokujące praktyki panujące za murami klasztoru. W rozmowie z Agnieszką Natalią Woźniak, dziennikarką Wirtualnej Polski, przybliżyła kulisy życia w zakonie.
Jej historia z zakonem zaczęła się, kiedy miała 19 lat. Będąc po maturze podjęła decyzję o założeniu habitu, z którym po 15 latach postanowiła się pożegnać. Z perspektywy czasu uważa, że wybór, którego dokonała będąc jeszcze nastolatką, był pochopny. Przebywając w zgromadzeniu próbowała znaleźć odpowiedź, dlaczego nie czuje się spełniona i szczęśliwa. Po wielu latach bezowocnych poszukiwań zdecydowała się na podjęcie radykalnych kroków. Zrzuciła habit, aby rozpocząć życie od nowa.
W wywiadzie wyznała, że jej wstąpienie do zakonu było związane z traumą, którą przeżyła w dzieciństwie. Wówczas była wykorzystywana seksualnie przez nieżyjącego już krewnego.
— Pedofilia nie jest problemem tylko wśród księży. Dochodzi do niej nad wyraz często za drzwiami domu, z którego nie można uciec, kiedy oprawcą staje się ktoś z rodziny, np. dziadek. Zakon wydawał mi się azylem, inną formą życia, która pozwoliła mi niejako schować się pod swego rodzaju kloszem. Po latach uświadomiłam sobie, że była to jednak ucieczka — wyznaje w rozmowie z WP Katarzyna Swoboda.
W dalszej części rozmowy zwraca uwagę, że wiele zakonnic zmaga się na co dzień z wieloma problemami, które wcale nie ułatwiają życia we wspólnocie. Zaznacza, że za murami klasztoru panują liczne ograniczenia, nakładane przez siostry przełożone.
— Nie można było czytać takiej książki, która w danym momencie nam się spodobała, tylko taką, którą wybrała przełożona. To ona decydowała o tym, jaką książkę czy film będziemy oglądać. Najczęściej był to film o tematyce religijnej.
Kolejna sprawa to jedzenie. To ktoś przygotowywał posiłek, więc nie jadłam tego, na co ja miałam ochotę, ale to, co podano mi do stołu. Gdy do śniadania wypijałam drugą kawę, jedna z sióstr zwróciła mi uwagę, że znika ona za szybko i nie znam cnoty umiaru.
Poza tym przełożoną należało prosić o środki higieny, pastę do zębów, szczoteczkę, a nawet podpaski. Często bywało to dla sióstr krępujące, przynajmniej dla mnie. Niektóre przełożone, zwłaszcza te o humanistycznym podejściu, rozumiały to zażenowanie — mówi była zakonnica.
Katarzyna Swoboda podkreśla, że siostry, pomimo licznych ograniczeń, nie rezygnują też z normalnych praktyk – jedzą słodycze, a nawet piją piwo. Jednak w klasztorze trudno mówić równym traktowaniu. Nierzadko młode zakonnice są traktowane przez swoje przełożone jak „małe, niedojrzałe dziewczynki”.
— W klasztorze młode kobiety często są infantylizowane. Uczy się je wszystkiego, zakłada, że nie wiedzą nawet, jak się trzyma miotłę albo jak sprząta korytarz. Dostawałyśmy bardzo szczegółowe instrukcje. To wydawało mi się co najmniej dziwne, bo przecież dziewczęta, a właściwie kobiety, które przychodzą do klasztoru, to są osoby, które mają już za sobą jakieś doświadczenie. Często wcześniej prowadziły własne firmy, żyły na własny rachunek i nagle na tym najniższym stopniu formacji jako kandydatki są traktowane jak dzieci — opowiada autorka książki „Habit. Bez powołania”.
Katarzyna Swoboda przyznaje, że zakonnice mają również swoje słabości. Największą z nich, choć ślubowały życie czystości, jest zakochiwanie się i odczuwanie pożądania. Brak bliskości drugiej osoby jest dla wielu sióstr bardzo trudny, a odrzucenie potrzeby bycia kochanym jest praktycznie niemożliwe.
Jesteś świadkiem zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]