Problemy 20-letniego Michała zaczęły się dwa lata temu. Wtedy złamał nogę i lekarze uznali, że konieczne jest wstawienie endoprotezy biodra. Po pół roku wrócił do sprawności, ale niestety, to nie był koniec kłopotów. Doszło do kolejnego złamania, a w jego wyniku wykryto złośliwego guza, który zaatakował nie tylko nogę, ale również jamę brzuszną. Chłopak szukał ratunku w renomowanych ośrodkach u znanych lekarzy, jednak rokowania nie były najlepsze. Michał usłyszał, że guz jest nieoperacyjny i zaproponowano mu cykl chemii.
- Trafiłem do Warszawy, tam biopsja wyszła źle. Chemia miała zmniejszyć guza, żeby był operacyjny. Trzy chemie bardzo źle zniosłem, guz się ustabilizował, ale nadal nie nadawał się do operacji. Zaproponowano mi kolejne chemie. Poszedłem na czwarty cykl, ale po nim przez dwa tygodnie nic nie jadłem. Schudłem do 54 kg, a wcześniej ważyłem 87 kg. Bałem się, że ta chemia mnie zabije, więc na własną rękę zacząłem szukać ośrodka i lekarza, który mi pomoże. Na fejsbukowej grupie pytałem o magika, który podjąłby się zoperować nieoperacyjny guz. Tam polecono mi profesora Komorowskiego z Krakowa. Wysłałem mu wszystkie dokumenty i zgłosiłem się na wizytę on-line. Stwierdził, że jest możliwość operacji, ale ona będzie bardzo okaleczająca i polecił mi przyjechać do niego. Tam potwierdził swoje wcześniejsze słowa i wysłał mnie do Tarnowa na radioterapię. Tu, po naświetlaniach, wykonano operację – relacjonuje Michał Kaczmarski.
Wykonania skomplikowanej operacji, która ocaliła Michałowi życie, podjął się szef Tarnowskiego Ośrodka Onkologicznego – profesor Leszek Kołodziejski. Jak przyznaje, to był skomplikowany zabieg. W ciągu roku wykonuje się takie dwa, czasem trzy. Operacja polegała na usunięciu całej lewej części miednicy wraz z kończyną dolną. Sam zabieg trwał siedem godzin, wykonywało go trzech tarnowskich lekarzy – chirurgów. Operacja przebiegała bez większych komplikacji. Lekarzom udało się usunąć zaatakowane przez chorobę tkanki, wraz z marginesem tkanek zdrowych. Badanie histopatologiczne potwierdziło, że zabieg się powiódł i daje pacjentowi szanse na życie.
- Do takiej operacji kwalifikuje się pacjent, który nie ma przerzutów odległych, guz musi dać się usunąć z marginesem zdrowych tkanek no i pacjent musi być w dobrym stanie, żeby przeżył tak trudną operację. Pacjent ma bardzo pozytywne nastawienie, a to bardzo ważne. Mógł się załamać i nie zgodzić na nic. Ja z nim wcześniej rozmawiałem. Kiedy poinformowałem, go że będzie możliwa tak rozległa operacja, to on na to chętnie się zgodził, nawet czekał na to. To stworzyło szansę wyleczenia – przyznaje profesor Leszek Kołodziejski, szef tarnowskiego Ośrodka Onkologicznego.
Profesor Leszek Kołodziejski podkreśla, że możliwość przeprowadzenia tak złożonego zabiegu pacjent zawdzięcza świetnemu wyposażeniu Tarnowskiego Ośrodka Onkologicznego. Dobre zaplecze sprzętowe, diagnostyka obrazowa, diagnostyka patologiczna, chirurgia, radio i chemioterapia na wysokim poziomie, plasują tarnowską placówkę w gronie najlepszych w kraju. Z kolei dyrektor Szpitala Wojewódzkiego im. św. Łukasza w Tarnowie Anna Czech podkreśla, że o sukcesie zdecydowali wybitni specjaliści i ich indywidualne podejście do każdego pacjenta.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]