Siedmiomiesięczna Tola i pięcioletni Barry. To tylko niektóre ze zwierząt, jakie trafiły pod opiekę inspektorów OTOZ Animals w Tarnowie. Niestety, nie maleje liczba interwencji związanych ze złymi warunkami hodowli, które skutkują odebraniem czworonogów dotychczasowym właścicielom. Telefony inspektorów dzwonią każdego dnia. Czasami trudno jest sprostać wszystkim wezwaniom, bo inspektorzy to wolontariusze. Większość z nich pracuje zawodowo. Starają się jednak godzić obowiązki, w trosce o los zwierząt.
- Z jednej strony taka liczba interwencji bardzo cieszy, bo to oznacza, że świadomość ludzi w zakresie opieki nad zwierzętami rośnie. Rośnie też społeczna wrażliwość na los czworonogów. Jednak z drugiej strony przeraża fakt, że tych zgłoszeń wciąż jest tak wiele – mówi Dorota Lewicka z tarnowskiego oddziału OTOZ Animals. - Czasem powodem problemów jest beztroska właścicieli, często też kiepska sytuacja finansowa. Jednak jeśli komuś brakuje pieniędzy na utrzymanie, szczepienie czy leczenie zwierzaka, nie powinien go mieć – dodaje.
Powodem odebrania zwierząt właścicielom są najczęściej tragiczne warunki, w jakich bytują czworonogi. Zdarzało się, że zamiast budy pies mieszkał w dziurawej, metalowej beczce, która latem szybko się nagrzewała, a zimą nie chroniła przed zimnem. Jakby tego było mało, był przywiązany na krótkim łańcuchu a karmiony, kiedy właściciel sobie o nim przypomniał. - To nie są warunki dla zwierzęcia, nie można go wtedy zostawić, zwłaszcza gdy właściciel nie przejawia chęci współpracy i poprawy. Natomiast jeśli rodzina się stara i darzy zwierzaka miłością, staramy się pomagać wyjść z kłopotów – dodaje Dorota Lewicka.
Obecnie domów tymczasowych lub adopcyjnych pilnie potrzebują trzy pieski z interwencji. Ale są też koty w potrzebie. Od nowych opiekunów wymaga się jedynie troski i odpowiedzialności za zwierzę. W kłopotach zdrowotnych a nawet wychowawczych z czworonogiem można liczyć na pomoc inspektorów.