Podczas zwołanej na 12 lutego nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej prezydent Roman Ciepiela chciał przekonywać radnych do podjęcia uchwały wzywającej premiera Mateusza Morawieckiego do dodania tej inwestycji do listy stu obwodnic, które rząd zamierza realizować do 2030 roku. Gdy minister infrastruktury ogłosił tę listę i znalazł się na niej Tarnów planowana debata okazała się jego zdaniem bezzasadna. Dlatego nie mogąc odwołać tej sesji grupa radnych zebrała się tylko po to, by ogłosić przerwę do kolejnej zwyczajnej sesji Rady Miejskiej.
Problem w tym, że na posiedzeniu zjawiła się też grupa mieszkańców przeciwnych realizacji tej inwestycji z dzielnicy Rzędzin. To przez teren ich posesji przebiegać ma planowana do realizacji droga. Jeśli dojdzie do budowy według obecnego wariantu trzeba będzie wyburzyć kilkadziesiąt domów i budynków gospodarczych. To z kolei oznacza 150 wysiedleń. Mieszkańcy nie chcą się na to zgodzić i uważają, że nikt nie liczy się z ich zdaniem.
- To jest farsa – grzmi Bartosz Zaucha - prezydent sam zwołuje nadzwyczajną sesję Rady Miasta i się na niej nie pojawia. On nas zawsze ignorował. Mam przy sobie pisma, które do niego wysyłaliśmy i nie było na nie odpowiedzi. Wiele razy domagaliśmy się spotkania. Z jego strony nigdy nie było takiej woli.
Swojego oburzenia nie kryje też Paweł Łabno, który buduje dom na ulicy Heleny Marusarz. - Przed rokiem dostałem pozwolenie na budowę w miejscu, na którym ma powstać estakada planowanej obwodnicy. Trzy miesiące temu rozpocząłem prace budowlane. Teraz się dowiaduję że mój dom pójdzie do wyburzenia jeśli zrealizowany zostanie obecny wariant inwestycji. Wiele razy pytałem w Urzędzie Miasta, ale nikt mi nie był w stanie powiedzieć czy ta droga powstanie czy nie. Teraz stracę zainwestowane pieniądze i czas.
Obecni na przerwanej sesji radni Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają powrót do dyskusji o obwodnicy na najbliższym posiedzeniu Rady. To ma zostać zwołane najprawdopodobniej pod koniec lutego.