Żywność wydawana jest z magazynu w Tarnowie przy ul. Pułaskiego. Wolontariusze pracują na pełnych obrotach w środy, czwartki i piątki. Drzwi otwierane są o ósmej, ale gdy przychodzi nowy towar, pierwsi mieszańcy ustawiają się tam już o piątej rano.
- Przychodzę tu od trzech lat. Odebrałem właśnie swój przydział na miesiąc. Dostałem, puszki rybne, makaron, olej, konserwę, mleko. Większość jest tu bezrobotna. Ja np. jestem opiekunem mamy. Dostaje 600 złotych na miesiąc. Jak ktoś ma większą rodzinę, to żywności starczy na tydzień, dzieci lubią naleśniki z dżemem. Żyje się biednie – mówią tarnowianie korzystający z pomocy.
W kolejce po darmową żywność ustawiają się ludzie z bardzo trudną przeszłością. To osoby z tzw. rodzin patologicznych, ale również seniorzy, którym nie starcza od pierwszego do pierwszego. Są też rodziny z dziećmi i osoby samotne.
- Nikogo nie oceniamy. Każdy ma swoją historię i każdy znalazł się tu po to, aby otrzymać żywność. Jeśli widzę, że ktoś jest naprawdę biedny to dorzucam mu nieco więcej. Pamiętam, jak już po zamknięciu magazynu, przyszedł do nas pan chory na raka, z dwójką małych dzieci. Oczywiście wydaliśmy mu towar. W takich sytuacjach serce się aż kraje – mówi wolontariuszka Zofia Siwek, która pomoga przy wydawaniu żywności od ośmiu lat.
Na każdą skierowaną przez MOPS i GOPS osobę przypada 50 kg żywności rocznie.
- Osoba otrzymuje żywność raz w miesiącu. Aby móc z tego skorzystać trzeba spełniać kryteria dochodowe. Dla osoby samotnej to zarobek nie większy niż 1402 złote, a dla osoby w rodzinie 1056 zł. Jeśli jest pięć osób w rodzinie każdy jednorazowo dostaje pięć paczek - wyjaśnia Ewa Szczepanik, prezes Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Tarnowie.