19 marca podczas sesji w Sali Lustrzanej obecnych było 17 radnych.
- Mamy wymagane kworum do tego, aby obrady były legalne. Za chwile poproszę państwa radnych o przegłosowanie wniosku o zgodę na zdalny udział radnych, którzy zgłosili chęć udziału zdalnie. Takie procedowanie uchwał zostało uzgodnione z wszystkimi szefami klubów – mówił podczas sesji przewodniczący Rady Miejskiej Jakub Kwaśny.
Kilka tygodni później prezes stowarzyszenia Przyjazny Tarnów Tadeusz Mazur przekonywał, że zdalne głosowanie niektórych radnych było niezgodne ze statusem rady miejskiej. Podważył tym samym ważność przyjętych uchwał i sprawę zgłosił wojewodzie małopolskiemu.
- W dniu podjęcia tych uchwał istniał stan zagrożenia epidemicznego. Stwierdziliśmy, że w imię zasady proporcjonalności nie mamy podstaw do kwestionowania tych uchwał. To jest taka zasada, która jest mówi o tym, że organ kontrolny musi wyważyć swoje decyzje, musi dostosować środki nadzoru do stopnia przewinienia – tłumaczy rzeczniczka wojewody małopolskiego Joanna Paździo.
Sam fakt braku fizycznej możliwości uczestnictwa z sesji nie jest wystarczającą podstawa do stwierdzenia nieważności uchwały.
- Musimy wskazać konkretny przepis, który został złamany. Tutaj sytuacja nie jest jednoznaczna. Z drugiej strony powodem tego, żeby przeprowadzić sesję w trybie online, było to, żeby zminimalizować ryzyko zakażeń. Są to na tyle silne argumenty, żeby nie podejmować kroków nadzorczych w tej sprawie – dodaje Joanna Paździo.